poniedziałek, 25 stycznia 2016

Dla zdrowia i urody - marchewka

Wiadomo, marchewka to źródło witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. A tak konkretnie? Co dobrego do naszego organizmu wnosi marchewka?

MARCHEWKA I OLEJ MARCHEWKOWY

Na pewno podnosi odporność. Aby korzystać z tego dobrodziejstwa nie trzeba sporządzać specjalnych mikstur. Marchewka działa w każdej postaci - surowa, do chrupania lub wyciśnięta w sokowirówce. 
Dalej, utrzymuje prawidłowe funkcjonowanie wzroku, i pomaga zwalczyć trądzik.Wszystko to, dzięki beta-karotenowi. Ten również zapewnia piękną i trwałą opaleniznę. Podobno, gdyby spożywać 2 szklanki soku z marchwi dziennie, skóra stanie się promienna i poprawi się jej koloryt - będzie wyglądała na "muśniętą" słońcem. Trzeba jednak pamiętać,aby nie przesadzić ze spożywaniem soku z marchewki, ponieważ nadmiar witamin (w tym przypadku - wit. A) może spowodować problemy zdrowotne. Umiar w ziołolecznictwie i medycynie naturalnej jest wbrew pozorom bardzo ważny.

Skoro już mowa o kolorycie i zdrowiu skóry, to przedstawiam specjalistę w tej dziedzinie: OLEJEK MARCHEWKOWY.




Przede wszystkim poprawia jędrność i napięcie skóry. Pielęgnuje i wygładza. Ja jednak olejek marchewkowy cenię sobie za ochronę przed szkodliwym promieniowaniem UV. Przy tym karoten przyspiesza opalanie. Nawet zimą, stosując olejek marchewkowy na skórę, można uzyskać efekt opalenizny. Dodatkowo ma właściwości przeciwzapalne -  wspominałam już o nim w poście o ziołowej walce z żylakami ( http://adazielarka.blogspot.com/2016/01/zioowe-kuracje-na-zylaki.html ).
Olejek marchewkowy kupiłam z aplikatorem (spray), który ułatwia nakładanie na skórę. Nie pozostawia tłustej warstwy, zamiast tego skóra staje się gładka i nawilżona. Cały zabieg jest banalnie prosty, przyjemny i szybki. Spryskać skórę i rozmasować.


Oprócz aplikacji na skórę, olejek jest również przeznaczony do nakładania na włosy. Tego jeszcze nie próbowałam, ale podobno mocno odżywia i regeneruje suche i zniszczone włosy. Jeśli ktoś stosuje, niech się podzieli wrażeniami w komentarzu. 

Olejek marchewkowy jest łatwo dostępny w sklepach zielarskich i kosmetycznych. W internecie również multum, w najróżniejszych buteleczkach, pojemnościach i cenach.





Pozdrawiam!
Do usłyszenia w komentarzach! :) 

czwartek, 21 stycznia 2016

Ziołowe kuracje na żylaki


Wykorzystam:
  • olej rycynowy
  • maść kasztanową
  • olej marchewkowy
  • nalewkę z dziurawca
  • olejek lawendowy
  • olejek rumiankowy




Na temat powstawania żylaków słyszałam różne teorie. A to, że od stania, to znów, że od siedzenia, to od chodzenia, to od dźwigania. Ostatecznie stwierdzam, że nie warto się tym zajmować. Obojętne skąd się biorą, trzeba się ich pozbyć JAK NAJSZYBCIEJ. Poszperałam w sieci i w kilku mądrych książkach i znalazłam mnóstwo naturalnych (ziołowych!) sposobów na ten brzydki i bolący problem. Kilka z nich szczególnie przypadło mi do gustu, a że mam aktualnie tego potwora na lewej nodze, rozpoczęłam zawziętą walkę. 

Przedstawiam wam moje sposoby na żylaki:

OLEJ RYCYNOWY



Rącznik pospolity (Ricinus communis) rośnie w Indiach i Afryce (bardzo lubię takie klimaty) i nie bez powodu został w średniowieczu nazwany Dłonią Chrystusa - ma wiele właściwości leczniczych. Ja  jednak skupię się tylko na tych, które mogą mieć wpływ na moją lewą nogę. 
Z olejem rycynowym chodzi o to, że działa silnie przeciwzapalnie i poprawia krążenie krwi. Na bolący żylak zdaje się być idealny. Wystarczy masować nogi codziennie olejem, a nieprzyjemny obrzęk powinien ustąpić. Masuję od ok. 3 tygodni - zobaczymy "co to się będzie działo". 

Olej rycynowy można łatwo kupić w aptece za kilka złotych. Zabieg "wmasowania" oleju w żylak nie wymaga specjalnych akcesoriów ani umiejętności. Można nawet z zamkniętymi oczami :D


MAŚĆ KASZTANOWA

Wiadomo, wzmacnia naczynia krwionośne, działa przeciwzapalnie i przeciwobrzękowo. Najlepiej kupić dużą tubkę i smarować w każdej wolnej chwili, nawet 10 razy dziennie. Łatwo dostępna w aptekach, sklepach zielarskich, tania, pachnąca, o przyjemnej konsystencji.

OLEJKI ETERYCZNE

Moja ulubiona mikstura!
Pół szklanki ciepłej wody, trzy kropelki olejku lawendowego, kilka kropli olejku marchewkowego, łyżeczka nalewki z dziurawca, kilka kropli olejku z rumianku. Z takiej mieszanki robię sobie prosty okład - zamaczam watę opatrunkową, przykładam w miejscu żylaka i przewiązuję bandażem. Z takim okładem spędzam dłuższą lub krótszą chwilę. Ten sposób również stosuję od około 3 tygodni. Zobaczymy. 
Olejki można kupić w sklepach zielarskich. Ja część zamówiłam w internecie. Z nalewką z dziurawca było trochę trudniej, nie mogłam dostać nigdzie w Krakowie, ostatecznie znalazłam w sklepie zielarskim w Limanowej. 





Nawet jeśli szczęśliwie nie macie żylaków, przedstawione powyżej kuracje świetnie nadają się do zwykłej, codziennej kosmetyki nóg. Nawilżają, ujędrniają skórę, pielęgnują (olejek marchewkowy pomaga w opalaniu!), likwidują uczucie zmęczenia nóg. Serio. Warto spróbować. 

W całym tym ziołolecznictwie najbardziej denerwujące jest to, że na efekty trzeba długo czekać. Cierpliwość, wytrwałość i konsekwencja to, można powiedzieć, niezbędne składniki każdej ziołowej kuracji.

No cóż. 
Pożyjemy, zobaczymy.