Świat
przeżywa dramat. Epidemia. Pandemia. Panika. Kwarantanna. Wirus.
Apokalipsa. Wszyscy umrzemy.
Może
tak, może nie. Raczej nie. Jak podaje Narodowy Instytut Zdrowia
Publicznego, w okresie od 8 do 15 marca na grypę zachorowało w
Polsce 158677 osób. W tym samym czasie na koronawirus zapadły 172
osoby. Nie mnie oceniać powagę sytuacji, jednak w moim odczuciu
statystyki dają pewne pokrzepienie. Powiedziałabym nawet, że
uspokajają. Mimo to, w ciągu pierwszych kilku dni po ogłoszeniu
pandemii nasz kraj ogarnęła ogromna panika. Śledząc włoską
ignorancję oraz nieudolność tamtejszego rządu i społeczeństwa w
zapanowaniu nad chorobą, wyciągnęliśmy wnioski. Zamknęliśmy
szkoły, restauracje, kluby, puby, odwołaliśmy imprezy, spotkania,
przynieśliśmy pracę do domu i zamknęliśmy się, każdy w swoich
czterech ścianach. A to wszystko w przeciągu zaledwie 3 – 4 dni.
Ja jestem pod wrażeniem. Od tego czasu jako społeczeństwo
wykazujemy się ogromnym zrozumieniem dla sytuacji, dojrzałością i
solidarnością. Brawo MY. Ale co teraz? Co dalej?
Teraz
będzie tylko lepiej! Już spieszę z wyjaśnieniem. Wyjdź na balkon i
wykonaj głęboki wdech. Czujesz? Oprócz W KOŃCU czystego
powietrza, dookoła unosi się zapach świeżego prania i płynu do
szyb. Wszyscy sprzątamy. Szorujemy mieszkania. Pierzemy koce,
pościele, narzuty, dywany, pokrowce, masowo pozbywamy się roztoczy,
które wiadomo, mimo że niewidoczne, znacznie zagrażają naszemu
zdrowiu. Jakże czysto, zdrowo i pachnąco będzie teraz
w naszych
mieszkaniach! A wszystko dzięki temu, że nagle mamy na to czas. A
co się dzieje, gdy już wszystko jest posprzątane? Parzymy miętę
lub dobrą kawę i czytamy odkurzone wcześniej książki.
Rozpoczynamy kolejne sezony seriali. Przytulamy się. Piszemy blogi,
nagrywamy podcasty. Pieczemy chleb. Malujemy dzieciom buźki. W
przeglądarkę internetową wpisujemy: „jak zrobić w domu
ciastolinę”. I tak całe popołudnie, cały dzień. Telefony aż
się grzeją, gorąca linia na okrągło, z mamą, z dziadkiem, z
siostrą, z przyjaciółmi. - Jak się dzisiaj czujecie? - Co
gotowałaś? - Gdzie to przeczytałeś? - Pamiętasz jak w zeszłym
roku, w maju paliliśmy ognisko nad rzeką? To były czasy.
Teraz też są czasy. Czasy, w których została nam dana szansa,
żeby zobaczyć to, na co byliśmy już zupełnie ślepi. Żeby
zacząć od nowa. Nagle w naszych głowach obudziła się troska o
siebie nawzajem. Masowy przekaz telewizyjny na temat zagrożenia życia
spowodował otrzeźwienie. Rozmawiamy cały czas. Dzwonimy do ludzi,
z którymi kontakt dawno już wygasł. Piszemy do siebie.
Przypominamy sobie. Chcemy, żeby wróciło. Żeby trwało.
Portale
społecznościowe donoszą, że troszczymy się nie tylko o swoich
bliskich
i znajomych. Masowo angażujemy się w akcje pomocowe,
gotujemy dla lekarzy, robimy zakupy ludziom starszym i przebywającym
na kwarantannie. Zrobiliśmy zapasy, pewnie niepotrzebne, ale
potrafimy się teraz nimi podzielić i mądrze nimi gospodarować.
Szukamy potrzebujących. Nawracamy tych, którzy uznali, że nie
muszą się podporządkowywać. Brawo. Brawo. Brawo.
Po
wielogodzinnych rozmowach z bliskimi oraz wielu przemyśleniach
spowodowanych bieżącą sytuacją, troska wchodzi mocniej.
Idzie dalej. Zaczynamy myśleć co robimy. Nagle naturalną rzeczą
wydaje się, że czerniejący już lekko banan nadaje się idealnie
na smoothie, albo do omleta, albo do muffinek, do naleśników, albo
nawet jako maseczka na twarz! A jeszcze dwa tygodnie temu taki sam
banan wylądowałby w koszu. Doceniamy i szanujemy, być może z
powodu braku pewności, że w przyszłości nadal będziemy to mieć.
Do
dnia dzisiejszego turystyka praktycznie przestała istnieć.
Oczywiście, przyniosło to wiele szkód i dramatów dla
przedsiębiorców, z tej branży. Jednak spójrzmy dalej... Do
Wenecji przypłynęły delfiny. Już się nie boją, już nie ma
czego. Podobnie, w wielu innych miejscach pojawiły się gatunki
zwierząt, ryb i ptaków, wcześniej ukrywające się z dala od
tłumów turystów. W Egipcie krystalicznie czystą wodę opanowały
meduzy. Na Malcie plaże nigdy nie wyglądały tak dziko i czysto.
Przyroda jest bezpieczna. W tym momencie jej nie zagrażamy. Podnosi
się, zmartwychwstaje. Dzięki jednemu wirusowi pojawiła się
szansa, że nie zniszczymy doszczętnie naszej planety. Siedzimy w
domu. Daliśmy Ziemi żyć.
Epidemia
przekłada się na dyscyplinę. Myjemy ręce, ale i patrzymy na ręce.
Na swoje i na cudze. Zastanawiamy się nad tym co robimy. Upominamy
się nawzajem. Uważamy. Myślimy
o przyszłości. O przyszłości
w szerszym kontekście niż my sami. Nie chodzi już o karierę.
Chodzi
o przetrwanie. Chyba dociera do nas, że omal nie
zniszczyliśmy świata, w którym żyjemy. Koronawirus sieje strach,
ale obok niego idzie nadzieja i nasza druga szansa.
Świat
przeżywa dramat. Epidemia. Pandemia. Panika. Kwarantanna. Wirus.
Apokalipsa? Wszyscy umrzemy? Raczej nie. Przetrwamy, a przy tym
otrząśniemy się z marazmu i egoizmu. Zaczniemy lepiej. Wszystko na
to wskazuje. To są NASZE czasy.
|
Fot. Mateusz Szczepanik |
|
Fot. Mateusz Szczepanik |